Blog

Lelo Sila – czyli jak odkryłam siebie na nowo

Dzisiejsza recenzja dotyczyć będzie Lelo Sila. Przyznam się, że początkowo podchodziłam sceptycznie do tego masażera. Wiele moich bliskich przyjaciółek zachwycało się wibratorami sonicznymi tej firmy, z tego względu postanowiłam zaryzykować zamawiając jeden dla siebie i… jestem wniebowzięta!

Soniczna podróż

Masażer łechtaczki Lelo Sila to zupełnie coś innego niż standardowy wibrator. Nie oczekiwałam po nim wiele i szczerze się zaskoczyłam, jakie doznania oferuje. Jego działanie opiera się na wysyłaniu fal sonicznych, a nie na mechanicznych wibracjach jak zwykły wibrator. I chyba właśnie w tym tkwi cała magia. Doświadczanie z Lelo Sila było dla mnie czymś zupełnie nowym, ciężko jest mi to porównać do innych gadżetów erotycznych. Posiada on funkcję regulacji poziomu natężenia pulsacji, dlatego uważam, że może sprawdzić się każdej kobiecie – wystarczy dostosować moc z ośmiu dostępnych pod siebie, bo każda z nas preferuje coś innego. 

Urokliwa estetyka

Silikon, jak obiecuje producent, jest rzeczywiście przyjemny w dotyku. Jeśli chodzi o wygląd, to ja zdecydowałam się na liliową wersję kolorystyczną, ale dostępna jest także opcja różowa i błękitna. Pastelowe barwy dodają Lelo Sila pewnego rodzaju dziewczęcości, uważam, że są urocze. Zupełnie nie przypominają wyuzdanych czy wulgarnych gadżetów. Dodatkowo w zestawie znajduje się urzekający woreczek, mający służyć jako pokrowiec. Kształt wibratora jest wygodny do trzymania i łatwo dopasowuje się do łechtaczki. Nie trzeba nim błądzić w jej poszukiwaniu, co jest ogromnym plusem, gdy korzysta się z niego wraz z partnerem lub partnerką.

Krótki czas?

Do zestawu dołączona jest ładowarka USB, nie trzeba więc martwić się o baterie. Jeśli chodzi o długość czasu używania na jednym ładowaniu, to jestem w tym aspekcie nieco zawiedziona. Czas ładowania i czas pracy są podobne, czyli około 2 godzin. Niemniej jednak Lelo Sila może doprowadzić bardzo szybko do orgazmu, więc czas 2 godzin pracy nie jest wcale aż taki krótki. Na stronie producenta możemy przeczytać, że masażer ten jest w 100% wodoodporny. Ja osobiście nie preferuję używania go w wannie czy pod prysznicem, ale wciąż jest to spora zaleta, bo bez obaw można go łatwo i szybko umyć. 

Kosmiczne doznania

Nie rozumiem czasem, dlaczego kobiety wstydzą się masturbacji, jeśli jednak do takich należysz, to z całego serca mogę polecić ten masażer łechtaczki jako gadżet do gry wstępnej. Ja właśnie najczęściej w takiej formie go używam. Mam wrażenie, że otworzył on dla mnie drogę nowych doznań. Dzięki niemu zaczęłam bardziej zwracać uwagę na siebie w seksie i na moją przyjemność. Nie wierzyłam przyjaciółkom na słowo, ale byłam w błędzie. Gdy tylko go przetestowałam, od razu miałam ochotę przekonać pozostałe koleżanki, że to wszystko to prawda. Soniczne wibracje to całkiem inny poziom rozkoszy, jakby magiczny lub z innej planety. Orgazm nie wynikał z pobudzenia samej łechtaczki, miałam wrażenie, że wydobywa się z głębi mnie. Jakby zupełnie całe moje życie czekał on właśnie na ten gadżet, który umożliwi mi to fantastyczne szczytowanie.

Podsumowanie

Nie uwierzy mi w te wszystkie słowa ten, co sam się na sobie nie przekona. Ja również byłam sceptyczna do tych wszystkich pięknych wyrazów, którymi był mi wibrator Lelo Sila opisywany. Zdawały mi się one wszystkie mocno przekoloryzowane. Teraz jestem wdzięczna sobie, że dokonałam tego zakupu, który wprowadził rewolucję do mojego życia (i łóżka). Niech moc (rozkoszy) będzie z nami!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *